You can translate it ...

wtorek, 7 września 2010

Filcowanie

Wakacje się skończyły, remont, który się trochę przedłużył na całe szczęście też. Sprzątania było całe mnóstwo ale wreszcie jest ładnie i czysto.
Pod koniec wakacji miałam możliwość trochę pofilcować.
















Nie do końca udane poncho. Trochę za duży dekolt wyszedł.










wtorek, 23 marca 2010

Kolorowo mi

W trakcie tworzenia.












Już prawie gotowe naszyjnik i kolczyki. Mam jeszcze ochotę na bransoletkę ale najpierw muszę dredzika ufilcować.





Na fioletowo

Kolejna biżuteria, tym razem na fioletowo.




środa, 10 marca 2010

Kapelusz

Wiosennie na fioletowo







piątek, 5 marca 2010

Koralikowo

Nic ostatnio nie pisałam, ale też tak całkiem to się nie obijałam. Tylko miałam lenia i trochę zaniedbałam mojego bloga, może uda mi się poprawić - ale nie obiecuję.
Po ostatnim spotkaniu z "dziewczynami pozytywnie zakręconymi" napaliłam się na robienie biżuterii /nadal filcowej/ połączonej z kamieniami i koralikami.
I w związku z tym odwiedziłam w ubiegłym tygodniu aż dwa razy sklepiki z koralikami. Za pierwszym razem byłam tak zakręcona, że sama nie wiedziałam co kupić, prawie wszystko mi się podobało, i to bym chciała, i tamto, i prawie wszystko by mi się przydało. Za drugim razem byłam już troszkę bardziej opanowana.
Po zakupach miałam świetną zabawę i cieszyłam się jak mała dziewczynka. Wieczorami tworzyłam kolczyki i korale.
W pierwszej kolejności wykorzystałam już wcześniej ufilcowane małe kuleczki i tak powstała kolekcja kolczyków.

Ta-dam oto one:














Kolejna partia kuleczek, tym razem na szyję:







Moja córcia jako pierwsza testuje wyroby biżuteryjne:




Może trochę zbyt słodkie...







sobota, 13 lutego 2010

Wrzeciono i farbowanie

Mając ochotę na tworzenie i poznawanie czegoś nowego, odważyłam się i zaczęłam farbować czesankę. I muszę przyznać, że ta zabawa spodobała mi się i bardzo mnie wciągnęła. A to moje wczorajsze efekty :



Wprawdzie niektóre moje dzieła są jak na razie nieprzewidywalne ale to nie szkodzi, dzięki temu powstają piękne melanże. Z jednego z nich, na wrzecionie, uprzędłam moją pierwszą wełnę /100% czesanka z merynosów brazylijskich/.



Ja i moje zmagania z wrzecionem:






A tak wygląda gotowa wełna, jeszcze nie wyprana, na razie jest nawinięta na oparcie krzesła. Zaskoczona jestem, że tak równo mi to przędzenie wyszło. Myślałam, że będzie dużo gorzej.


niedziela, 7 lutego 2010

Wrzeciono

Wiele dziewczyn na swoich blogach pisze zachęcająco o przędzeniu wełny. Odwiedzam systematycznie zarówno te blogi, jak i ostatnio nowo powstały blog zbiorowy "Prząśniczka". I też mam wielką ochotę opanować technikę przędzenia. Pierwszą próbę miałam kiedyś na spotkaniu "dziewczyn pozytywnie zakręconych". Gospodyni spotkania zaprezentowała jak to się robi i każda z nas miała okazję zaprzyjaźnić się z kołowrotkiem. Jesienią na targu staroci kupiliśmy kołowrotek, ale jeszcze nie miałam okazji na nim pracować bo nie miałam czesanki.





Z powodu małego metrażu mieszkania, kołowrotek (powyżej) jest na działce i teraz muszę poczekać na odwilż i ciepełko żeby móc go przetestować. A że nie mam ochoty czekać, a wielką ochotę spróbować przędzenia już teraz, to przy pomocy męża w dniu dzisiejszym zostały zrobione hurtem dwa wrzeciona (poniżej).








Tylko nie wiem czy ich wielkość jest prawidłowa, bo nigdzie nie znalazłam takiej informacji. Doczytałam się tylko, że wielkość i ciężar wrzeciona zależy od tego jakiej grubości ma być uprzędziona wełna. Podpowiedzi mile widziane !

Broszki

Bardzo lubię dni wolne, chyba nie tylko ja. Dzięki temu mogłam kolejne chwile poświęcić na to co lubię i ufilcować kilka kwiatków. Tym razem jako pierwsza do zdjęcia usadowiła mi się nasza kotka.