Na tym małym wrzecionie powstała pojedyncza nitka, natomiast na tym dużym wrzecionie skręciłam dwie niteczki razem.


Z wrzeciona zwinęłam wełnę w ten sposób, bo nie miałam motowidła.
Ale mąż się postarał i już mam zrobione bardzo przyzwoite motowidło.


Wyszło mi około 170m podwójnie skręconej wełny .

Wełna wyszła puszysta i bardzo miła w dotyku.
W czasie przędzenia pilnowałam się, żeby za bardzo nie skręcić nitki i chyba mi się udało.